sobota, 17 sierpnia 2013

Kelner, kawę poproszę.


Było kolorowo i uroczo, dzisiaj spokojnie i delikatnie.


Kawowy piękniś od Essence z linii Nude Glam o nazwie Cafe Ole i numerze 07 (za dużo informacji na raz). Nie jest typowy, akurat w zestawie z moją skórą lubi się wyróżniać i wygląda tak, jak na zdjęciach, czyli łapie dużo ciepłego brązu i wygląda jak... kawa ;) Bardzo lubię w nim ten minimalny srebrny shimmer, który sprawia, że nudziak nie jest nudny :)

Mam go jeszcze z poprzedniej wersji , ale stwierdzając po posiadanych przeze mnie nowych buteleczkach  wydaje mi się, że technicznie jest podobny do swoich "kolegów z branży". W skrócie: konsystencja ok, pędzelek to pędzel, bo wygląda jak szczota i jest niesamowicie niewygodny, schnie w miarę szybkim tempie.






Lubię go, jest na prawdę elegancki :) A Wy co o nim sądzicie? :)

Tak jak pisałam, jutro wybywam w świat. Na wszystkie komentarze odpowiem po moim przyjeździe, czyli w następny weekend. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia! :)

źródło

środa, 14 sierpnia 2013

Róż... i już!

Dziękuję Wam za życzenia dla bloga. Bardzo się cieszy i jest Wam niesamowicie wdzięczny :)

Jakiś czas temu otrzymałam w prezencie z podróży na grecką wyspę lakier (ten ktosiek zna mnie jak własną kieszeń i wie, co trygryski lubią najbardziej) z nieznanej mi bliżej firmy Beauty Lines Cosmetics. Uznałam, że będzie on odpowiedni na wielki start z postami :)


Cukierkowy, wyrazisty róż z numerem 636. Bardzo dziewczęcy, bardzo rzucający się w oczy i  bardzo wakacyjny! Choć w sztucznym świetle nabiera żarówistości, to w dziennym chowa się i wydaje się być delikatniejszy. Co nie znaczy, że go nie widać. Widać i to jak! :)

W kwestii technicznej - lakier jest rzadki, lubi rozlać się po skórkach. Długi i równo przycięty pędzelek sprawnie manewruje przy skórkach, kryje po 2 warstwach. Na zdjęciach z topem.








Jeśli ktoś wybiera się jeszcze na słoneczną wyspę Korfu, to polecam rozejrzeć się za cudakami z tej firmy. Ja jestem zdecydowanie na tak! :)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Starzejemy się

Nareszcie mogę do Was wrócić! Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Obiecywałam, że zostanę na dobre, a tu nagle znikam. Powód był jeden - trafił mi się nieoczekiwany wyjazd i nawet nie miałam jak Was o tym poinformować. Co więcej - w weekend znowu wyjeżdżam, tym razem na tydzień, ale to już jest zaplanowane :) Mam nadzieję, że mi wybaczycie i będziecie na mnie czekać, bo ja nie wyobrażam sobie swojego życia bez tego miejsca i to dzięki Wam! :)

A teraz chwila świętowania. Otóż miło jest mi ogłosić, że ten mały skrawek internetu ma już całe 2 lata! Jesteście niesamowici i jestem szczęśliwa, że udało się i mi i Wam doczekać już, powiedzmy, niemałego stażu. Niezmiernie dziękuję!

źródło

Częstujcie się. Pyszne ciasto, a kotek w gratisie (co prawda na torcie widnieje tylko jedna świeczka, ale mój blog, tak jak kobiety, lubi się odmładzać).

Obiecuję, że nie będzie tu aż tak wielkich przerw w pisaniu postów, a gdyby coś się zdarzyło, to poinformuję. Słowo! :)

Od jutra wracam z paznokciami. Mam parę słoczy w zapasie. Do zobaczenia! :)

czwartek, 11 lipca 2013

Jesteśmy na wczasach...

...a przynajmniej na paznokciach.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie leje i to cały dzień. Nic tylko zakopać się wśród poduszek na łóżku i zrobić sobie mały maraton serialowy :)

Ale nie o tym. Jak wiecie, bo pewnie tak jest, już nawet do Polski przebrnęły przez wielką wodę piękne piaskowce. Mają zwolenników jak i antyfanów. Cóż, ja zdecydowanie zaliczam się do tych pierwszych.


Piękny Lovely Baltic Sand (o proszę, jaka trafiona nazwa) z numerem 3. Zdecydowanie najbogatszy kolorystycznie z całej linii. Lekko przykurzony błękit z kapką turkusu pokryty delikatną srebrną mgiełką. Oprócz migotającego pyłku mamy tu zatopione większe płatki. Ja, jako sroka, jestem zachwycona. Wygląda jak morze w wyjątkowo słoneczny dzień. Połączyłam go w dość nietypowy sposób z Fiji od Essie.

Do krycia wystarczają w zupełności 2 warstwy lakieru o świetnej konsystencji. Pędzelek jest szeroki, ale to nie przeszkadza w sprawnym manewrowaniu między skórkami. Schnie w szybkim tempie. Faktura pisakowa nie oznacza (na szczęście) ciągłego zahaczania o włosy, ubrania i inne obiekty upiększające. Mimo chropowatej powierzchni lakier sprawuje się na piątkę. Gdyby nie starte końcówki po 1 dniu noszenia byłby ideałem.








Plaża-morze. Czego więcej potrzeba? :)

Dajcie znać, co o nim sądzicie. W każdym razie - polecam!!

piątek, 5 lipca 2013

Wracam!

A przynajmniej próbuję :)
Nawet nie wiem od czego zacząć. Jestem ogromnie szczęśliwa, że w końcu mogę tu skrobnąć parę rzeczy. Stęskniłam się jak nie wiem, czekam tylko na porządne obtańcowanie mnie za tak długą nieobecność, podczas której, nie powiem, wydarzyło się niemało.

Trochę prywaty - pisze do Was już oficjalnie przyjęta licealistka o profilu biologiczno-chemiczno-matematycznym! Testy gimnazjalne poszły mi lepiej niż się spodziewałam (przyznajcie się, trzymałyście kciuki, bo bez Was by się to nie udało :D), ale i tak myślałam, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ na ten kierunek było mnóstwo chętnych osób. Na moje szczęście okazało się, że świadectwo z paskiem (nie na tyłku) i wyniki wystarczyły. Ulala.

Reszta problemów rozwiązana, wakacje nadeszły. Nic tylko do Was wrócić! :)

Ok, o mnie było już za dużo, teraz powiedzcie co u Was? Czuje się jakbym była z epoki dinożaurów, nic nie wiem. Będę nadrabiać Wasze wpisy, ale nie trudno będzie ogarnąć wszystkie nowinki, więc dajcie znać, co ciekawego mnie ominęło!

Cudem wygospodarowałam czas na wizytę w Rossmannie, tam zastałam nową kolekcję Lovely Gloss Like Gel. "A co mi tam, wypróbuję"...


...a jak Janelle próbuje to zaczyna od fioletów :) Uroczy kremowy fiolet z numerem 128. Po pomalowaniu paznokci zaraz poleciałam sprawdzić, czy nie mam czekolady z Milki w magicznej słodyczowej szafce (do której nie powinnam mieć wstępu -.-), bo kolor jest właściwie identyczny. Do pełnego krycia potrzebne są 3 cienkie, bądź 2 grube warstwy. Na zdjęciach mam ich trzy bez topa. Prosze jak się błyszczy.

W kwestii technicznej lakier sprawuje się bez większych zarzutów. Konsystencja lekko lejąca, ale przyjemna, ponieważ masywny i gruby pędzelek sunie po płytce jak po maśle. Wysycha w zadowalającym tempie.








Przyjemny kolor. Wydaje mi się jednak, że to nic oryginalnego... W każdym razie, jeśli się podoba to polecam!

Zdjęcia robione w różnych oświetleniach, chciałam zobaczyć jak tam mój aparat się sprawuje po dłuższej przerwie :)

Jak widzicie paznokcie mało się zmieniły, co najwyżej są w szoku, że coś na nich jest, bo już dawno tego nie doświadczyły.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Się podziało :(

Jak pewnie już zauważyłyście, dzieje się tu jedno wielkie nic i to już od dłuższego czasu. Niestety, mam trochę spraw, które muszę załatwić i mam nadzieję, że się nie obrazicie, jeśli na jakiś czas zawieszę bloga.

Uwierzcie mi, nie robiłabym tego, gdybym nie musiała. Tutaj jest miejsce, gdzie mogę się wyluzować, oderwać od codzienności i przede wszystkim pobyć z Wami. Nawet nie sądziłam, że tak bardzo wciągnę się w blogowanie. Przy zakładaniu tej strony nie podejrzewałam, że to się stanie częścią mnie. Dziękuję Wam za to, że jesteście.

Przepraszam. Pozałatwiam sprawy, pozbieram się i do Was wrócę. Obiecuję!


PS Mam jutro, w środę i w czwartek egzaminy gimnazjalne. Proszę Was, trzymajcie kciuki! :)

środa, 10 kwietnia 2013

Witamy wiosnę

No nareszcie! Nie wiem jak u Was, moje Panie, ale u mnie już wiosna :) Niesamowicie się z tego cieszę. Od razu dostaję pozytywnego kopa i chęci do działania, kiedy za oknem zamiast białego puchu widzę trawę (może nie soczyście zieloną, ale jednak trawę) i przebijające się przez chmury niebo, a i gdzieniegdzie słońce! Rewelacja.
Jak to kobieta muszę też ponarzekać. Jedyne, czego żałuję to brak takiej pogody na święta. No bo kto to widział, żeby brnąć ze święconką przez zaspy śniegu?

Jeśli Pani Wiosna się do nas powoli skrada, spróbujmy zatrzymać ją na dobre wiosennymi kolorami na paznokciach.


Moje ulubione połączenie. Nie dość, że fiolet, to jeszcze błysk. Ten mani nosiłam już jakiś czas temu, ale pewnie nie raz będę do niego wracać, bo czułam się w nim świetnie. Użyłam pokazywanego już My Secret oraz ulubieńca ostatniego czasu, czyli brokatu z H&M.

Niestety, aparat fiksuje (jakby to była jakaś nowość -.-) i pokazał fiolet nie tak, jak powinien. Uwaga, bo tłumaczę. Prawdziwy kolor Lavender ukazuje paznokieć, na którym jest nałożony brokat. Za to fiolet pokryty glitterem jest bardziej różowy, a to przez bazę 'iskierka'. Pokręcone jak nie wiem. Ale tu o koncept chodzi, który jest, według mnie, bardzo udany :)







Na ostatnim zdjęciu lakiery pokryte topem. Na reszcie bez.

Chętnie pokombinuje z innymi połączeniami :) Może pomarańcz? Albo brąz? Jeśli macie jakiś pomysł dajcie znać :)

PS Ze względu na zasypujące moją skrzynkę mailową komentarze o kompletnie bezsensownej treści od anonimowych nadawców, usuwam tę opcję. Mam nadzieję, że nie utrudni Wam to blogowego życia :)

sobota, 30 marca 2013

Dokładamy śniegu

Ajć, doznałam kontuzji palca środkowego - rana cięta, ot co!- która nie nadaje się do pokazania na blogu (chyba, że chcecie "podziwiać" tutaj słocze lakierów przeplatane z ranami rodem z horroru). Goi się powoli, dlatego wygrzebuję (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) zaległe zdjęcia.


Widziałyście już kolekcję od Lovely Natural Beauty? Całość utrzymana w odcieniach nude, według mnie szału ni ma, wiadomo czego nie urywa. Ale lakierom się przyjrzałam, a jakże. I co? I wzięłam jeden.

Lovely Nude Nails Polish z numerem 1. Przejrzysta biel z srebrnym shimmerem. Śnieg w słońcu. Tyle :) Ślicznie błyszczy się w sztucznym świetle, delikatnie migocze wszystkimi kolorami tęczy.

Trochę problematyczny ten skromniacha. Pędzelek to ogromny pędzel, który ledwo co mieści się w szyjce buteleczki. Nietrudno się domyślić, że przez to maluje się tragicznie (osoby o małej płytce- nerwica gawrantowana). Na domiar złego dochodzi wodnista konsystencja i krycie po 3 warstwach. Na szczęście schnie w zadowalającym tempie, obronił się :)







Ze względu na otaczający nas z każdej strony śnieg i brak oznak wiosny wtapiam się w śnieżną tematykę i serwuj Wam delikatny, skromny i praktycznie niezauważalny kolor.

Osobiście lubię się czasami przerzucić na takie odcienie.
A Wy? Macie od czasu do czasu ochotę przystopować z konkretniejszymi kolorami i zamienić je na delikatne barwy? :)

Ze swojej strony chcę Wam życzyć zdrowych, spokojnych, pogodnych, bardzo rodzinnych Świąt Wielkanocnych. Jak najwięcej słońca i bardzo mokrego Dyngusa! :) 


źródło

niedziela, 17 marca 2013

3 + 2

Czyli odmiana dla mani pt. "Brokat-Tylko-Na-Serdecznym-Paznokciu" :)

Ten top chodził na mną dłuuugi czas. Jakoś nie miałam do niego szczęścia, bo przy każdej wizycie w Naturze jego miejsce było puste. Ale, ale! Co się odwlecze to nie uciecze. Szkoda, że nie widziałyście mnie, kiedy pewnego dnia porwałam ostatnią buteleczkę i tuląc go do siebie pobiegłam do kasy. Podobno wyglądałam przekomicznie :)


Essence Nail Art Special Effect Topper 13 Mrs And Mr Glitter nałożony na wycofany już granatowy Walk On Air tej samej firmy (mam słocze w zapasie, możliwe że się tu pojawi w osobnej notce). Pozwólcie, że skupię się na samym brokacie. W transparentnej bazie pływają spore niebieskie, zielone i czarne sześciokąty. Bardzo oryginalny :)

Konsystencja lakieru, właściwie samej przezroczystej bazy, jest bardzo rzadka, przez co trzeba się nieźle namachać, żeby glitter został na płytce. Bywa, że po pierwszej warstwie zostanie nam jeden marny skurczybyk. Mi udało się po 3 dość grubych warstwach uzyskać zadowalający efekt.
Rozwiązanie dla mniej cierpliwych - można posłużyć się wykałaczką. Wystarczy nałożyć odrobinę lakieru na kartkę i po kolei wydobywać drobiny.
Pędzelek jest długi i gruby, schnie w porządku, uwzględniając ilość warstw.






Możecie gdzieniegdzie zauważyć pewne nierówności i niedoskonałości, ponieważ zdjęcia robiłam bez topa (chciałam pokazać Wam strukturę lakieru). Aparat też się zbuntował w tym dniu i nie "pracował" tak jak bym chciała :C

Jak Wam się podoba takie połączenie? :)