czwartek, 11 lipca 2013

Jesteśmy na wczasach...

...a przynajmniej na paznokciach.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie leje i to cały dzień. Nic tylko zakopać się wśród poduszek na łóżku i zrobić sobie mały maraton serialowy :)

Ale nie o tym. Jak wiecie, bo pewnie tak jest, już nawet do Polski przebrnęły przez wielką wodę piękne piaskowce. Mają zwolenników jak i antyfanów. Cóż, ja zdecydowanie zaliczam się do tych pierwszych.


Piękny Lovely Baltic Sand (o proszę, jaka trafiona nazwa) z numerem 3. Zdecydowanie najbogatszy kolorystycznie z całej linii. Lekko przykurzony błękit z kapką turkusu pokryty delikatną srebrną mgiełką. Oprócz migotającego pyłku mamy tu zatopione większe płatki. Ja, jako sroka, jestem zachwycona. Wygląda jak morze w wyjątkowo słoneczny dzień. Połączyłam go w dość nietypowy sposób z Fiji od Essie.

Do krycia wystarczają w zupełności 2 warstwy lakieru o świetnej konsystencji. Pędzelek jest szeroki, ale to nie przeszkadza w sprawnym manewrowaniu między skórkami. Schnie w szybkim tempie. Faktura pisakowa nie oznacza (na szczęście) ciągłego zahaczania o włosy, ubrania i inne obiekty upiększające. Mimo chropowatej powierzchni lakier sprawuje się na piątkę. Gdyby nie starte końcówki po 1 dniu noszenia byłby ideałem.








Plaża-morze. Czego więcej potrzeba? :)

Dajcie znać, co o nim sądzicie. W każdym razie - polecam!!

piątek, 5 lipca 2013

Wracam!

A przynajmniej próbuję :)
Nawet nie wiem od czego zacząć. Jestem ogromnie szczęśliwa, że w końcu mogę tu skrobnąć parę rzeczy. Stęskniłam się jak nie wiem, czekam tylko na porządne obtańcowanie mnie za tak długą nieobecność, podczas której, nie powiem, wydarzyło się niemało.

Trochę prywaty - pisze do Was już oficjalnie przyjęta licealistka o profilu biologiczno-chemiczno-matematycznym! Testy gimnazjalne poszły mi lepiej niż się spodziewałam (przyznajcie się, trzymałyście kciuki, bo bez Was by się to nie udało :D), ale i tak myślałam, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ na ten kierunek było mnóstwo chętnych osób. Na moje szczęście okazało się, że świadectwo z paskiem (nie na tyłku) i wyniki wystarczyły. Ulala.

Reszta problemów rozwiązana, wakacje nadeszły. Nic tylko do Was wrócić! :)

Ok, o mnie było już za dużo, teraz powiedzcie co u Was? Czuje się jakbym była z epoki dinożaurów, nic nie wiem. Będę nadrabiać Wasze wpisy, ale nie trudno będzie ogarnąć wszystkie nowinki, więc dajcie znać, co ciekawego mnie ominęło!

Cudem wygospodarowałam czas na wizytę w Rossmannie, tam zastałam nową kolekcję Lovely Gloss Like Gel. "A co mi tam, wypróbuję"...


...a jak Janelle próbuje to zaczyna od fioletów :) Uroczy kremowy fiolet z numerem 128. Po pomalowaniu paznokci zaraz poleciałam sprawdzić, czy nie mam czekolady z Milki w magicznej słodyczowej szafce (do której nie powinnam mieć wstępu -.-), bo kolor jest właściwie identyczny. Do pełnego krycia potrzebne są 3 cienkie, bądź 2 grube warstwy. Na zdjęciach mam ich trzy bez topa. Prosze jak się błyszczy.

W kwestii technicznej lakier sprawuje się bez większych zarzutów. Konsystencja lekko lejąca, ale przyjemna, ponieważ masywny i gruby pędzelek sunie po płytce jak po maśle. Wysycha w zadowalającym tempie.








Przyjemny kolor. Wydaje mi się jednak, że to nic oryginalnego... W każdym razie, jeśli się podoba to polecam!

Zdjęcia robione w różnych oświetleniach, chciałam zobaczyć jak tam mój aparat się sprawuje po dłuższej przerwie :)

Jak widzicie paznokcie mało się zmieniły, co najwyżej są w szoku, że coś na nich jest, bo już dawno tego nie doświadczyły.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Się podziało :(

Jak pewnie już zauważyłyście, dzieje się tu jedno wielkie nic i to już od dłuższego czasu. Niestety, mam trochę spraw, które muszę załatwić i mam nadzieję, że się nie obrazicie, jeśli na jakiś czas zawieszę bloga.

Uwierzcie mi, nie robiłabym tego, gdybym nie musiała. Tutaj jest miejsce, gdzie mogę się wyluzować, oderwać od codzienności i przede wszystkim pobyć z Wami. Nawet nie sądziłam, że tak bardzo wciągnę się w blogowanie. Przy zakładaniu tej strony nie podejrzewałam, że to się stanie częścią mnie. Dziękuję Wam za to, że jesteście.

Przepraszam. Pozałatwiam sprawy, pozbieram się i do Was wrócę. Obiecuję!


PS Mam jutro, w środę i w czwartek egzaminy gimnazjalne. Proszę Was, trzymajcie kciuki! :)

środa, 10 kwietnia 2013

Witamy wiosnę

No nareszcie! Nie wiem jak u Was, moje Panie, ale u mnie już wiosna :) Niesamowicie się z tego cieszę. Od razu dostaję pozytywnego kopa i chęci do działania, kiedy za oknem zamiast białego puchu widzę trawę (może nie soczyście zieloną, ale jednak trawę) i przebijające się przez chmury niebo, a i gdzieniegdzie słońce! Rewelacja.
Jak to kobieta muszę też ponarzekać. Jedyne, czego żałuję to brak takiej pogody na święta. No bo kto to widział, żeby brnąć ze święconką przez zaspy śniegu?

Jeśli Pani Wiosna się do nas powoli skrada, spróbujmy zatrzymać ją na dobre wiosennymi kolorami na paznokciach.


Moje ulubione połączenie. Nie dość, że fiolet, to jeszcze błysk. Ten mani nosiłam już jakiś czas temu, ale pewnie nie raz będę do niego wracać, bo czułam się w nim świetnie. Użyłam pokazywanego już My Secret oraz ulubieńca ostatniego czasu, czyli brokatu z H&M.

Niestety, aparat fiksuje (jakby to była jakaś nowość -.-) i pokazał fiolet nie tak, jak powinien. Uwaga, bo tłumaczę. Prawdziwy kolor Lavender ukazuje paznokieć, na którym jest nałożony brokat. Za to fiolet pokryty glitterem jest bardziej różowy, a to przez bazę 'iskierka'. Pokręcone jak nie wiem. Ale tu o koncept chodzi, który jest, według mnie, bardzo udany :)







Na ostatnim zdjęciu lakiery pokryte topem. Na reszcie bez.

Chętnie pokombinuje z innymi połączeniami :) Może pomarańcz? Albo brąz? Jeśli macie jakiś pomysł dajcie znać :)

PS Ze względu na zasypujące moją skrzynkę mailową komentarze o kompletnie bezsensownej treści od anonimowych nadawców, usuwam tę opcję. Mam nadzieję, że nie utrudni Wam to blogowego życia :)